Rozdział
5
To
co wydarzyło się chwilę temu było idealne. No byłoby gdyby nie
rodzice. Zawsze muszą coś zepsuc. Bałam się, że Justin będzie
miał przez to kłopoty. Staliśmy bez ruchu wymieniając pomiedzy
sobą spojrzenia. Kiedy chciałam podejśc do rodziców by
wytłumaczyc im całą sytuację zatrzymali mnie a tata zaczął
wykrzywkiwać jakieś niezrozumiałe rzeczy. W końcu wtraciła sie
mama
-
Miley ! Co to masz znaczyc. Mowilam Ci ze masz nikogo nie sprowadzać.
Potem porozmawiamy jeszcze. A Pan Panie Bieber mógł sie
upewnić, czy Miley może kogos przyjmowac a nie wpraszac sę bez
zapowiedzi. Teraz wynoś się z naszego domu. Do widzenia !-
Podcodząc do mnie odciagneła mnie od Justina i kazała iśc do
pokoju. Bałam się co On sobie o mnie pomyśli. Zastanawiało mnie
jedno. Dlaczego rodzice wrócili tak szybko do domu. Przeciez
mieli wrócic jutro. Lecz teraz to nie byl mój
najwiekszy problem. Za niedlugo rodzice pewnie bedą chcieli ze mna
o tym porozmawiać. Nie wiem co mam im wytłumaczyc. Zanim jeszcze
zeszłam na dół napisała do Justina sms
,,PRZEPRASZAM
BARDZO MI PRZYKRO ;C ”
Chwilę
później otrzymałam odpowiedź
,,Nie
musisz przepraszać. To nie twoja wina kochanie. Ja powinienem
mieć kłopoty nie ty. Śpij dobrze mała zobaczymy się jutro w
szkole”
Na
mojej twarzy pojawił sie wtedy uśmiech choc i tk nadal się
obwiniałam, bo prawde mówiąc to byla moja wina. Powinnam
zaprowadzić Justina do pokoju a nie zostawać w pokoju goscinnym. No
ale nic. Chwile później usłyszałam wołanie moich rodziców.
Bałam się tam schodzić ale wiedziała, że prędzej czy później
i tak do tego dojdzie. Powoli schodziłam po schodach starając sie
nie robic hałasu. Kiedy stanęłam przed rodzicami spuściłam głowe
i zaczęłam bawić się moją bluzką. Nie wiedziałam czy ja mam
zacząc mówić czy też poczekac na rodziców. Kiedy
zaczęłam otweirać usta by wydać z siebie słowa mój tata
zaczął:
-Miley
jakim prawem pod nasza nieobecnośc sprowadzasz do domu znajomych a
do tego chłopaka. W ogóle jakim prawem się całowaiście.
Dziewczyno zrozum, że jesteś młoda. Masz całe życie przed sobą.
Zastanów się nad tym. - Unosząc głos i stając twarzą w
twarz ze mną wykrzyczał. Speszyłam się troche bo wiedziałam o
czym myślał.
-Tato
! To był Justin. Justin Bieber jeżeli nie poznałeś. Tak mój
idol. Chciał zrobić mi niespodzianke. Dał mi bilety na swój
koncert, zrobił ze mnie swoją One less lonley girl. On sie o mnie
troszczy. Ale ty i tak wiesz swoje. To był jeden niewinny pocałunek
na podziękowanie. - W moich oczach pojawiły sie łzy ale
zamaskowałam je tak, że nie można było ich dostrzec. Po mojej
wypowiedzi nastała chwila ciszy. Kiedy chciałam odchodzić
wkroczyła moja mama
-Miley
! Stój ! Jeszcze nie skończyliśmy. Nie obchodzi nas czy to
twój idol, chłopak czy ktoś wazny. Złamałaś zakaz i
poniesiesz konsekwencje tego czynu. Masz szlaban na tydzień. Nigdzie
nie wychodzisz. Po skzole od razu jestes w domu. Zabieramy Ci laptop
i telewizor. Lecz komorka bedzie Ci potrzebna i jedynie ja zatrzymaj.
A teraz idź do pokoju przygotuj sie do spania bo jutro szkola.
Dobranoc ! - Powiedziała a nie wykrzyczała mama a ja już na skraju
płaczu chciałam udac się do pokoju lecz tata krzyknął za mną:
-
I jeszcze raz zobacze Justina czy jak on ma na imie to będziesz
miała większe kłopoty. Nie zyczę sobie tego by byl u nas w domu.
Nawet jeżeli jest sławny. Dobranoc. - Nie chciałam by znów
coś dopowiadali więc wbiegłam po schodach i wskoczyłam na łóżko
w moim pokoju cała zapłakana. Oni nie mogą zabronić mi spotykac
się z Justinem. To on sprawia, że mam ochotę zyć. To on sprawia,
że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To on sprawia, że jeszcze
nie skończyłam ze sobą. On jest moim życiem. Potrzebuje Go tak
bardzo Go potrzebuje. Moja głowa w momencie zrobiła się pusta. Nie
mogłam o niczym myślec. Postanowiłam, że napisze do Justina
wzięłam telefon do ręki i nie wiedziałam co zrobić. Bałam sie
pisać. Postanowiłam chwilę pomyśleć nad tym wszystkim co się
zdarzyło. Oparłam głowe o kolana i zaczęłam płakać jeszcze
bardziej niż dotychczas.
Justin's
POV
Wychodząc
od Miley wiedziałem, że to wszytsko moja wina . Postanowiłem, ze
bede siedzieć w swoim aucie dopóki nie wymyślę planu by ją
przeprosić. Wtedy dostałem od niej sms. Ona obwiniała się o
wszystko co sie stało. Nie mogłem do tego dopuścic więc
główkowałem jeszcze bardziej. W koncu po kilku godzinach
doszedłem do wniosku, że wejdę do jej pokoju przez balkon, który
ma. Na szczęście sobie o nim przypomniałem. Zwinnie wybiegłem z
samochodu i udałem się w stronę jej domu. Kiedy juz byłem na
miejścu szybko wspiąłem się na rynnie i po chwli stałem na jej
balkonie. Nie chciałem tak od razu tam wejść więc popatrzyłem
przez okno by zobaczyć czym się zajmowała. Moje serce stanęło
kiedy zobaczyłem ją siedząca na łózku cała we łzach. To
była moja wina. To ja zawsze wymyślam rzeczy, które skutkują
problemami. Nie mogłem dopuścic by była smutna. Na szczęście jej
balkon był otwarty więc po cichu przekroczyłem próg pokoju
zakradłem sie do jej łózka i przykucnąłem przy niej.
Początkowo mnie nie zauażyła więc położyłem swoje kciuki na
jej policzkach by otrzeć łzy. Wystraszyła się ale po chwili
wskoczyła na mnie i mocno przytuliła. Jej oczy były całe
opuchniete. Ciągle szlochała a ja wiedziałem, że wszytsko to moja
wina. Siedziała na mnie okrakiem a jej ramiona były zacisnięte na
mojej szyi. Odsuwając ją złaczyłem nasze czoła i mój
wzrok utkwił w jej oczach. Nadal były pieknę ale nie tak jak te
szczęśliwe. Ułozyłem ponownie moje kcuki na jej policzkach i
krążyłem nimi po nich tak by poczuła się swobodniej. Momentalnie
się uśmiechnęła. Nawet mogłem zobaczyć delikatny rumieniem na
jej policzkach. Kiedy chciała coś powiedzieć położyłem swój
palec na jej ustach i zacząłem
-
Miley cii. Daj mi chwilę to Ci wszytsko wytłumaczę.- ruszyła
głową tak, że wiedziałem, że mogę kontynuować. - Więc
widzisz. Wiem, że o wszytko się obwiniasz ale to nie twoja wina. To
ja wszytsko wymyśliłem i to ja do Ciebie przyszedłem bez
zapowiedzi. To ja powinienem dostać szlaban a nie ty. Ty na to nie
zaslugujesz. Tak wiem, że źle zrobiłem rpzychodząc tutaj bo twoi
rodzice znów moga mnie znaleźc ale nie o to tutaj chodzi.
Mam Ci do powiedzenia wazną dla mnie rzecz. Kiedy pierwszy raz
cię zobaczyłem nic nie czułem. Byłas jak kolejna osoba ktora
spotykam na swojej drodze. Ale gdy poznałem Cię bliżej coś się
we mnie przełamało. Te wszytskie plakaty, twoje uwielbienie do
mnie, to wszytsko sprawiło, że chciałem dla Ciebie jak najlepiej
az w końcu uświadomiłem sobie, że bez Ciebie moje życie nie ma
sensu. Chciałbym Cię widywac codziennie. Cały czas. Jestes dla
mnie wszytskim. - Chwytając jej policzki i przysuwając móje
usta koło jej ucha wyszeptałem- Miley Kocham Cię. ! Nic tego nie
zmieni naprawdę. - Pocałowałem ją miejsce w które
wypłynęły moje słowa. Miley patrzyła na mnie chwilę. Kiedy
chciałem znów się tłumaczyć ona wzięła moją twarz w
swoje ręcę i namietnie mnie pocałowała. To było niespodziewane z
jej strony. Po miedzy wdechami szeptała coś ale nie zdołałem jej
usłyszec. Kiedy się ode mnie oderwała wyszetała mi w usta
,,KOCHAM CIE JUSTIN” W tamtym momencie nie wiedziałem co
powiedzieć więc unisołem ja i ponownie usadowiłem na łózku.
Zanim usiadłem obok niej zamknąłem drzwi na klucz. Zwinnie
wskoczyłem na łózko siadając za nią, objąłem ją rękoma
i splotłem nasze palce razem. Wtedy wszytsko sie zatrzymało. Ta
chwila mogłaby trwać wiecznie.
______________________________________
Pzepraszam, że dodałam rozdział tak póxno ale szkoła mnie przytłoczyła. Wszystkim, kórzy czyatją
nasze wypociny chiałybyśmy bardzo podziękowac bo dużo dla nas to znaczy. I prosze zostawcie po soebi znak w formie komentarza.
Jeżelichcielibyście się o coś spytać to tu są nasze aski:
ask.fm/Zozolinek
ask.fm/paulciaxdeem
______________________
JEŻELI CZYTASZ ZOSTAW KOMENTARZ PROSZĘ !
______________________
JEŻELI CZYTASZ ZOSTAW KOMENTARZ PROSZĘ !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz