czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 5

Rozdział 5

To co wydarzyło się chwilę temu było idealne. No byłoby gdyby nie rodzice. Zawsze muszą coś zepsuc. Bałam się, że Justin będzie miał przez to kłopoty. Staliśmy bez ruchu wymieniając pomiedzy sobą spojrzenia. Kiedy chciałam podejśc do rodziców by wytłumaczyc im całą sytuację zatrzymali mnie a tata zaczął wykrzywkiwać jakieś niezrozumiałe rzeczy. W końcu wtraciła sie mama
- Miley ! Co to masz znaczyc. Mowilam Ci ze masz nikogo nie sprowadzać. Potem porozmawiamy jeszcze. A Pan Panie Bieber mógł sie upewnić, czy Miley może kogos przyjmowac a nie wpraszac sę bez zapowiedzi. Teraz wynoś się z naszego domu. Do widzenia !- Podcodząc do mnie odciagneła mnie od Justina i kazała iśc do pokoju. Bałam się co On sobie o mnie pomyśli. Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego rodzice wrócili tak szybko do domu. Przeciez mieli wrócic jutro. Lecz teraz to nie byl mój najwiekszy problem. Za niedlugo rodzice pewnie bedą chcieli ze mna o tym porozmawiać. Nie wiem co mam im wytłumaczyc. Zanim jeszcze zeszłam na dół napisała do Justina sms

,,PRZEPRASZAM BARDZO MI PRZYKRO ;C ”

Chwilę później otrzymałam odpowiedź

,,Nie musisz przepraszać. To nie twoja wina kochanie. Ja powinienem mieć kłopoty nie ty. Śpij dobrze mała zobaczymy się jutro w szkole”

Na mojej twarzy pojawił sie wtedy uśmiech choc i tk nadal się obwiniałam, bo prawde mówiąc to byla moja wina. Powinnam zaprowadzić Justina do pokoju a nie zostawać w pokoju goscinnym. No ale nic. Chwile później usłyszałam wołanie moich rodziców. Bałam się tam schodzić ale wiedziała, że prędzej czy później i tak do tego dojdzie. Powoli schodziłam po schodach starając sie nie robic hałasu. Kiedy stanęłam przed rodzicami spuściłam głowe i zaczęłam bawić się moją bluzką. Nie wiedziałam czy ja mam zacząc mówić czy też poczekac na rodziców. Kiedy zaczęłam otweirać usta by wydać z siebie słowa mój tata zaczął:
-Miley jakim prawem pod nasza nieobecnośc sprowadzasz do domu znajomych a do tego chłopaka. W ogóle jakim prawem się całowaiście. Dziewczyno zrozum, że jesteś młoda. Masz całe życie przed sobą. Zastanów się nad tym. - Unosząc głos i stając twarzą w twarz ze mną wykrzyczał. Speszyłam się troche bo wiedziałam o czym myślał.
-Tato ! To był Justin. Justin Bieber jeżeli nie poznałeś. Tak mój idol. Chciał zrobić mi niespodzianke. Dał mi bilety na swój koncert, zrobił ze mnie swoją One less lonley girl. On sie o mnie troszczy. Ale ty i tak wiesz swoje. To był jeden niewinny pocałunek na podziękowanie. - W moich oczach pojawiły sie łzy ale zamaskowałam je tak, że nie można było ich dostrzec. Po mojej wypowiedzi nastała chwila ciszy. Kiedy chciałam odchodzić wkroczyła moja mama
-Miley ! Stój ! Jeszcze nie skończyliśmy. Nie obchodzi nas czy to twój idol, chłopak czy ktoś wazny. Złamałaś zakaz i poniesiesz konsekwencje tego czynu. Masz szlaban na tydzień. Nigdzie nie wychodzisz. Po skzole od razu jestes w domu. Zabieramy Ci laptop i telewizor. Lecz komorka bedzie Ci potrzebna i jedynie ja zatrzymaj. A teraz idź do pokoju przygotuj sie do spania bo jutro szkola. Dobranoc ! - Powiedziała a nie wykrzyczała mama a ja już na skraju płaczu chciałam udac się do pokoju lecz tata krzyknął za mną:
- I jeszcze raz zobacze Justina czy jak on ma na imie to będziesz miała większe kłopoty. Nie zyczę sobie tego by byl u nas w domu. Nawet jeżeli jest sławny. Dobranoc. - Nie chciałam by znów coś dopowiadali więc wbiegłam po schodach i wskoczyłam na łóżko w moim pokoju cała zapłakana. Oni nie mogą zabronić mi spotykac się z Justinem. To on sprawia, że mam ochotę zyć. To on sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To on sprawia, że jeszcze nie skończyłam ze sobą. On jest moim życiem. Potrzebuje Go tak bardzo Go potrzebuje. Moja głowa w momencie zrobiła się pusta. Nie mogłam o niczym myślec. Postanowiłam, że napisze do Justina wzięłam telefon do ręki i nie wiedziałam co zrobić. Bałam sie pisać. Postanowiłam chwilę pomyśleć nad tym wszystkim co się zdarzyło. Oparłam głowe o kolana i zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż dotychczas.

Justin's POV

Wychodząc od Miley wiedziałem, że to wszytsko moja wina . Postanowiłem, ze bede siedzieć w swoim aucie dopóki nie wymyślę planu by ją przeprosić. Wtedy dostałem od niej sms. Ona obwiniała się o wszystko co sie stało. Nie mogłem do tego dopuścic więc główkowałem jeszcze bardziej. W koncu po kilku godzinach doszedłem do wniosku, że wejdę do jej pokoju przez balkon, który ma. Na szczęście sobie o nim przypomniałem. Zwinnie wybiegłem z samochodu i udałem się w stronę jej domu. Kiedy juz byłem na miejścu szybko wspiąłem się na rynnie i po chwli stałem na jej balkonie. Nie chciałem tak od razu tam wejść więc popatrzyłem przez okno by zobaczyć czym się zajmowała. Moje serce stanęło kiedy zobaczyłem ją siedząca na łózku cała we łzach. To była moja wina. To ja zawsze wymyślam rzeczy, które skutkują problemami. Nie mogłem dopuścic by była smutna. Na szczęście jej balkon był otwarty więc po cichu przekroczyłem próg pokoju zakradłem sie do jej łózka i przykucnąłem przy niej. Początkowo mnie nie zauażyła więc położyłem swoje kciuki na jej policzkach by otrzeć łzy. Wystraszyła się ale po chwili wskoczyła na mnie i mocno przytuliła. Jej oczy były całe opuchniete. Ciągle szlochała a ja wiedziałem, że wszytsko to moja wina. Siedziała na mnie okrakiem a jej ramiona były zacisnięte na mojej szyi. Odsuwając ją złaczyłem nasze czoła i mój wzrok utkwił w jej oczach. Nadal były pieknę ale nie tak jak te szczęśliwe. Ułozyłem ponownie moje kcuki na jej policzkach i krążyłem nimi po nich tak by poczuła się swobodniej. Momentalnie się uśmiechnęła. Nawet mogłem zobaczyć delikatny rumieniem na jej policzkach. Kiedy chciała coś powiedzieć położyłem swój palec na jej ustach i zacząłem
- Miley cii. Daj mi chwilę to Ci wszytsko wytłumaczę.- ruszyła głową tak, że wiedziałem, że mogę kontynuować. - Więc widzisz. Wiem, że o wszytko się obwiniasz ale to nie twoja wina. To ja wszytsko wymyśliłem i to ja do Ciebie przyszedłem bez zapowiedzi. To ja powinienem dostać szlaban a nie ty. Ty na to nie zaslugujesz. Tak wiem, że źle zrobiłem rpzychodząc tutaj bo twoi rodzice znów moga mnie znaleźc ale nie o to tutaj chodzi. Mam Ci do powiedzenia wazną dla mnie rzecz. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem nic nie czułem. Byłas jak kolejna osoba ktora spotykam na swojej drodze. Ale gdy poznałem Cię bliżej coś się we mnie przełamało. Te wszytskie plakaty, twoje uwielbienie do mnie, to wszytsko sprawiło, że chciałem dla Ciebie jak najlepiej az w końcu uświadomiłem sobie, że bez Ciebie moje życie nie ma sensu. Chciałbym Cię widywac codziennie. Cały czas. Jestes dla mnie wszytskim. - Chwytając jej policzki i przysuwając móje usta koło jej ucha wyszeptałem- Miley Kocham Cię. ! Nic tego nie zmieni naprawdę. - Pocałowałem ją miejsce w które wypłynęły moje słowa. Miley patrzyła na mnie chwilę. Kiedy chciałem znów się tłumaczyć ona wzięła moją twarz w swoje ręcę i namietnie mnie pocałowała. To było niespodziewane z jej strony. Po miedzy wdechami szeptała coś ale nie zdołałem jej usłyszec. Kiedy się ode mnie oderwała wyszetała mi w usta ,,KOCHAM CIE JUSTIN” W tamtym momencie nie wiedziałem co powiedzieć więc unisołem ja i ponownie usadowiłem na łózku. Zanim usiadłem obok niej zamknąłem drzwi na klucz. Zwinnie wskoczyłem na łózko siadając za nią, objąłem ją rękoma i splotłem nasze palce razem. Wtedy wszytsko sie zatrzymało. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
______________________________________

Pzepraszam, że dodałam rozdział tak póxno ale szkoła mnie przytłoczyła. Wszystkim, kórzy czyatją

nasze wypociny chiałybyśmy bardzo podziękowac bo dużo dla nas to znaczy. I prosze zostawcie po soebi znak w formie komentarza.
Jeżelichcielibyście się o coś spytać to tu są nasze aski:
ask.fm/Zozolinek
ask.fm/paulciaxdeem

______________________

JEŻELI CZYTASZ ZOSTAW KOMENTARZ PROSZĘ ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz